Gadjo Delhi 2.5

Pozhikara i inne

November 18th, 2008 by Dżak

Bali zabral mnie wczoraj skuterem po tym jak na skrzyzowaniu zobaczylem znak “Edava - ilestam km” i sie wahalem czy tam jechac. Pojechalem dzisiaj.

W porownaniu do wczorajszego dnia dzisiaj ludzie jakby wsiakli, czasem ktos przemknal, na glownej ulicy bylo troche wiecej, ale w glebi wsi prawie pusto. No i na plazy rybacy wyplywali na polow, choc jacys byli niezaczepiajacy, nawet nie reagowali jak im zdjecia robilem.

Rybacy w Edavie

Rybacy w Edavie

Meczecik w Edavie

Meczecik w Edavie

Chyba jeszcze nie bylo zdjecia z krowa?

Chyba jeszcze nie bylo zdjecia z krowa?

A zdjecie bez palmy?

A zdjecie bez palmy?

Sama Edava jest pare km za Varkala. Stamtad juz na piechotke doszedlem do Pozhikkary, z ktorej autobusem wracalem ponad godzine, wiec chyba kawalek sie przeszedlem. I zdecydowanie Pozhikkara byla z tego calego spaceru najciekawsza, a zwlaszcza jej zamostowa czesc z konkretnymi chalupkami i spoko ludzikami.

I jakims dziwnym 7upem z bambusowego sklepiku, ktory nie smakowal jak 7up, a w czasie konsumpcji poczulem jakis smrodek, ktory zniknal kilka chwil po oproznieniu butelki (pewnie przypadek ;) ) i lekkie zawroty glowy, ktore tez na szczescie zaraz minely. 7up - 8 rupii, wrazenie, ze zaraz odlece - bezcenne ;)

Knajpka z zewnatrz

Knajpka z zewnatrz

I z wewnatrz

I z wewnatrz

Pozhikkara Plaza

Pozhikkara Plaza

I jeszcze jeden przyklad tamtejszej architektury

I jeszcze jeden przyklad tamtejszej architektury

Satysfakcje z wycieczki zmniejszyl tylko fakt, ze co chwila slyszalem, ze wielu turystow porusza sie ta trasa. Nie sadze zeby to bylo srednio wiecej niz 1 dziennie, ale calkowita dzicz to to nie jest. Chyba po zakotwiczeniu w Kollam (jak sie okazalo do Kollam zostalo mi jakies 8km, jakby nie drink to moze nawet bym podreptal dalej) trzeba bedzie odbic w kierunku ladu. Jak to mowia - mam plan ;)

A teraz w koncu pora na Kollam. Tlumy ludzi sie przewalaja przez stacje kolejowa, a ja nie wiem czy moja osobowa ciuchcia sie opoznia czy ja przegapilem. Jedyna rozrwyka to kiwanie glowa do tubylcow, nicy nic, ale kto wie o co chodzi to wie o co chodzi ;) No i obowiazkowy banan na gebie, bo ciezko mi sie podczas tego gestu (oznaczajacego chyba wszystko o pozytywnym zabarwieniu, czyli “tak”, “dzien dobry”, “wporzo”, “ciesze sie, ze moglismy sie spotkac, pozdrow zone i dzieci” itp) powstrzymac sie od wybuchu smiechu. Kiwu kiwu, bye bye ;)

Notka umieszczona w kategoriach: Uncategorized

Skomentuj sobie, co łaska