Gadjo Delhi 2.5

Palitana

December 12th, 2008 by Dżak

Poczawszy od Nasiku jazda idzie zgodnie z ostatnia mutacja planu wycieczki. 12h ordynarnym busem do Ahmedabadu (dlugodystansowce czesto sa puste, wiec przez wiekszosc czasu mialem caly rzadek dla siebie), 3h nocnego koczowania na PKSie i 5h tez ordynarnym busem do Palitany.

Wysiadlem po ciemnicy ok 5 rano, przeczekalem chwile az sie zacznie rozjasniac i poszedlem szukac hotelu. Zupelnie na pale, bo nie mialem planu miasta, nawet do konce nie wiedzialem co tu jest do zobaczenia.

I tak bym szedl i szedl bez konca, gdyby nie zawrocil mnie pewnien czlowiek mowiac, ze jedyne hotele sa przy PKSie, a na tej ulicy same dharmasale czyli domy dla pielgrzymow. Rozniace sie glownie tym od zwyklych hoteli, ze nie musza placic 40% podatku. Rzadko przyjmuja foreignersow, ale idziemy do jednego, gdzie powinno sie udac. I juz wlasciwie sie dogadalismy, 100 rupii za taki sobie pokoik, ale w ostatniej chwili, kiedy sie okazalo, ze moj kolezka przewodnik nie moze za mnie poreczyc, ze nie jestem zamachowcem i nie zbombarduje tejze dharamsali musialem odejsc z kwitkiem.

I odszedlem do hotelu przy samym dworcu, tez za stowe, ale troche lepszy standard.

A w koncu ruszlem na gore, glowna atrakcje miasteczka. Na gorze ponoc miala stac jaka swiatynia. Z daleka widzialem, ze cos jest, ale nie wygladalo jakos zachecajaco, wiec profilaktycznie nie wykupowalem pozwolenia na focenie.

W koncu po pokonaniu ponad 3000 schodkow ujrzalem cos co conajmniej dorownalo a moze nawet i przycmilo Hampi, ktore to Hampi przycmilo wszystkie wczesniejsze indyjskie dokonania.

Poszukalem opadnietej szczeki, pyknalem pare fotek tam gdzie sie dalo, tam gdzie sie nie dalem dalem 10 lapowy, pokonalem 3000 schodkow w dol, uzupelnilem 2 litry plynow (woda serwowana po drodze nie wzbudzala mojego zaufania) i resztka sil spojrzalem na zegarek. 14:00 a ja juz jestem zmachany, no ale laze od 6ej rano to nie ma dziwne. Chwila odpoczynku, kolacyjka i o 20ej juz spalem z zamiarem nadrobienia zaleglosci z nocnej podrozy busem.

A z ranca znowu do roboty, czyli 3000 w gore, prawie caly dzien lazenia po swiatyniach, 3000 w dol, kolacja i spac.

Swiatynia

Swiatynia

Zespol roznorakich swiatyn

Zespol roznorakich swiatyn

Zespol innych roznorakich swiatyn

Zespol innych roznorakich swiatyn

Inna swiatynia

Inna swiatynia

Transport na gore za tysiaka

Transport na gore za tysiaka

Jakis kolejny zespol

Jakis kolejny zespol

Bufallo gdzies po drodze na szczyt

Bufallo gdzies po drodze na szczyt

Notka umieszczona w kategoriach: Uncategorized

Skomentuj sobie, co łaska